poniedziałek, 2 stycznia 2012

Nie ma to jak spacer!

Nie ma co!
Moja mała Pu potrafi zaleźć za skórę! (co nie oznacza, że nie jest najsłodszym, najukochańszym, najgrzeczniejszym pieskiem na świecie :P)
Wyobrażacie sobie spacer z psem, który cały czas zapiera się łapkami (małymi, co prawda, ale zawsze!)?
Nie, to nie jest zbyt przyjemne. Ale czasem, gdy Pu ma dobry humor, to spacer jest mini przygodą.
Wczoraj z rana wyszłam z nią najpierw przed blok. Ale potem, gdy zobaczyłam, że byłaby skłonna pójść gdzieś dalej, to dotarłyśmy dalej, na ulicę naprzeciw Biedronki. i podążałyśmy nią dalej. Potem poszłyśmy dróżką przez taki jakby lasek. Pu lubi tę dróżkę - dużo zapachów! I nagle skręciłyśmy w jakąś obcą, nową ścieżkę. Podeszłyśmy trochę po nierównym terenie. Och, jak fajnie by było, gdyby nie... pies! Jakiś pies ze swoim właścicielem latał po lasku, a Pu to mała zadziora i nie przepuści żadnej okazji, aby sobie poszczekać. A gdyby ten pies był suczką, to już w ogóle...
Musiałyśmy się więc zawrócić. No i wróciłyśmy do domu. A miałam nadzieję na przechadzkę po lesie... No cóż. Mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. Mówiąc 'kiedyś' mam na myśli nadchodzący długi weekend ;)

Na razie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz