wtorek, 31 stycznia 2012

Szkoła jest nawet fajna....ale prace domowe już niekoniecznie.

Witajcie!*puszcza oczko*
No cóż....Szkoła jest nawet fajna.  Tak. Nawet jak nikt z Tobą nie gada. No może ktoś. Ale jak przyjaciółki z Tobą nie rozmawiają, może być tobie przykro.Dzisiaj był całkiem w porządku dzień.Ale praca domowa?
Już niekoniecznie!
Informatyka.
Tak, dręczymy konkurs. A mianowicie Logomocję i Edytor Postaci. Edytor to program dla małych dzieci. Na dodatek mało funkcji. Robisz animację, a nie masz nawet możliwości pobrania koloru z poprzedniego obrazka. I nie możesz cofnąć tego, co narysowałeś. Kosmiczna tragedia. I ja mam w tym narysować piłkarza, który gania za piłką na ocenę?!
J.polski
Całkiem, całkiem. Lekcja powtórzeniowa, ale powtarzania materiału nigdy za wiele. Tylko ta praca domowa......"To było fascynujące przeżycie!".....I o czym ja mam napisać? Hm?Na dodatek, przeżycie z ferii, ale może być zmyślone!
Zaraz się popłaczę z tej mojej bezradności...Całe ferie przechorowałam, więc nawet nie wiem jak się na nartach jeździ. No cóż, w drugiej klasie wyjechałam na ferie. W góry. Jadąc w dół gubiłam narty, spadałam z wyciągu, wpadałam na instruktora i sturlałam się z samej góry, wreszcie zapomniałam karnetu i wchodziłam na nartach pod górę, zjeżdżając w tył, choć starałam się iść bokiem. Nie pojadę tam więcej! Na dodatek jedzenie było okropne, fee!
Historia
Też w porządku. Rozbiory Polski. Nasza pani umie opowiadać o historii, umie! Dlatego tak chętnie jej słuchamy. Ale jak zaczęła wywoływać do mapy, moje serce jakby na chwilę stanęło...?Ale jakoś żyję, więc ta lekcja była udana:)
Matematyka...
Dwie godziny matmy! Jakaś tragedia! Ułamki dziesiętne, procenty( u mnie to masakra, jestem tak słaba), poprawa próbnego szóstoklasisty. na dodatek dwie godziny matmy.  Ja jak zwykle zajęłam się ciekawym zajęciem, gdy pani przepytywała tych gorszych co dostali dwóje i pały( ja trójkę..). Próbowałam naprawić kłódkę od mojego pamiętnika. Wczoraj na matematyce próbowałam włamać się do mojego tajemnego notatnika nożyczkami kolegi. I mi się udało! Rozwaliłam kłódkę...Od środka.
Koło matematyczne
Tylko trzy osoby! I pani.
I pierwiastki. I twierdzenie Pitagorasa. Dzwonek uratował mnie od trudnego zadania. Uff...jednak ono czeka na mnie....W kolejny wtorek!

Jak ja Wa zanudzam. Doszłaś do końca? Gratulację. Muszę wziąć się z napisie jakiś wierszy, a nie was głupotami męczę. Muszę wziąć się za te durne opowiadanie, nie ma co czasu tracić, konie na Howrse.pl czekają. I mój pies. I mój pies. I moja Dogo.
Pozdrawiam, Sayonara~!

3 komentarze:

  1. Fajna notka ! Kiedy ją czytałam ,mogłam porównać do swojej sytuacji ,tyle ,że aktualnie mam ferie ! ;* Jeśli możesz zajrzyj na mojego bloga o mojej suni :
    http://baja0799-pamietnikksiezniczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow... a ja matmę "UWIELBIAM"
    ta jasne...! Może jeszcze dam się powiesić?!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny post! :) Szkoła była by fajna jakby nie było lekcji xdd U mnie podobnie, też twierdzenia Pitagorasa mamy ;// My jutro też mamy 2 godz. matmy ;(( Także, wiem jak się czujesz. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń