Taaak...
Postanowienia noworoczne?
Mnie się pytasz?!
Nigdy nie mam postanowień noworocznym - toż to bez sensu! I tak ich nie dotrzymam :P
No dobra - ale co z tego Nowego Roku?
2012 rok. EURO (och, ileż można o tym słuchać!). Koniec świata (który to już będzie?).
Ciekawie się zapowiada. Niby ma być więcej wolnego. Oby!
W 2011 roku święta wypadały w soboty, niedziele... Np. Sylwester i Nowy Rok. Sobota i Niedziela. A 2. stycznia - do szkoły! No bo oczywiście nie można darować uczniom ani jednego dnia... Głowa mnie boli od lekcji - a jutro kolejny ciężki dzień... Też tak macie? Czy tylko ja się tak męczę?
Najbliższy dzień wytchnienia i swobody - 6. stycznia. Jeszcze cztery dni... Dożyjemy?
No, mam nadzieję!
Swoją drogą, wystartowałam z blogiem w dobrym czasie - drugi dzień nowego roku.. Szkoda, że nie pierwszy! ;)
Och, jak bardzo bym chciała, aby nadal była przerwa świąteczna! Choinka jeszcze stoi... ale sypią się z niej igły, jak nie wiem! Aż bombki spadają! Dobrze, że nietłukące, bo byłaby jakaś makabra!
Dobra, kończę notkę, bo i tak się za bardzo rozpisałam.
Więc na koniec spóźnione: Szczęśliwego Nowego Roku!
Ja chyba dożyję, nie poddam się:)
OdpowiedzUsuń